Spis Treści
Hodowla oraz szkolenie
Poniższy wpis jest kontynuacją wpisu https://szkoleniepsow.warszawa.pl/szkolenie-obronne-cane-corso/
Oczywiście moje spojrzenie jest tylko z punktu widzenia osoby, która regularnie trenuje z psami i ma spore doświadczenie w trenowaniu psów tej konkretnej rasy. Mam skalę porównawczą do Corso sprzed 20 lat, gdzie były to mocne i stabilne psy, przynajmniej z takimi miałem wtedy kontakt. Ich budowa ciała była wtedy też bardziej lekka a same psy zdrowsze. Na przestrzeni lat psy się zmieniły i nie tylko w tej konkretnej rasie. Hodowla oraz szkolenie wyglądały wtedy nieco inaczej. Nie zgodzę się z tym, że Corso nie mają problemu z chwytem, mają problemy. Od nerwowości podyktowanej temperamentem do skrajnej neutralności. Nie jest problemem chwytanie rękawa, klin każdy pies złapie, bokser również, ale gdy przychodzi pracować z ubraniem a głowę trzeba wykrzywiać pojawiają się problemy. Oczywiście tak jak było to już wcześniej wspomniane to nie są psy, użytkowe w sensie pracy obronnej (mondioring, ring francuski) i zdecydowanie nie można porównywać ich pracy do pracy owczarków. Nie mniej jednak nawet psy, które mają zrobione IGP 3 (z takimi Corso też pracowałem) wykazują nerwowość w pracy na rękaw a przy próbach przestawienia na spodnie wykazują jedynie silną potrzebę rozładowania emocji.
Masa ma znaczenie
Odwołując się do konkretnego przypadku (Suka IGP3) chciałbym omówić problemy z punktu widzenia instruktora.
Treningi prowadzone w okresie letnim z suką o wysokiej masie i mocnej budowie ciała. Mimo regularnych treningów IGP, suka nie radziła sobie kompletnie zarówno z emocjami jak i wytrzymałością fizyczną. Z punktu widzenia pozoranta, zbyt duża bolesność, niszczenie sprzętu. Corso mają mocną szczękę i solidne kły, przy pracy IGP nie ma to większego znaczenia ponieważ rękaw jest tak skonstruowany, że pies go nie przebije. W przypadku ubrania to już tak nie działa. Praca z dorosłym psem, który nie kontroluje do końca emocji (dostarczamy emocje w nowej formie, bardziej atrakcyjnej), nie jest ani fajne ani atrakcyjne a praca w efekcie końcowym jest bezcelowa. Dlatego wolę pracę z mniejszymi Corso, gdzie jest większa szansa na uniwersalność oraz plastyczkę zwierzęcia. Masa ma również wpływ na kontuzje zarówno u psa jak i pozoranta.
“Cane corso to NIE JEST rasa brachycefaliczna i nie ma co porównywać jej z bokserem.”
Jasna sprawa. Tylko większość psów, które do mnie trafiają mimo wszystko mają krótką kufę – bokserowatą. Więc jeżeli będziemy myśleć kategoriami budowy anatomicznej i przypisania konkretnych cech do Cane Corso to wydaje mi się, że powinniśmy wszyscy (hodowcy) uderzyć się w pierś i powiedzieć, że w wielu przypadkach hodowla zmierza w złym kierunku. Powinniśmy również pomyśleć co możemy zrobić aby rasa była coraz lepsza.
Hodowla oraz szkolenie | “Nie zgodzę się, że w tej rasie są linie wystawowe…”
Możliwe, że oficjalnie taki podział w tej rasie nie istnieje. Nie mniej jednak mam porównanie wynikające z pracy z psami, które kompletnie nie są wystawowe (bardziej stabilne emocjonalnie, stosunkowo łatwe do treningu PT, IGP) a psami 100% wystawowymi, gdzie zarówno pies jak i suka były zwycięzcami świata itd… (jak znajdę to dodam video). Przy pierwszym kontakcie ze strzałem z bata pies nie był w stanie psychicznie ani fizycznie wrócić na boisko. Są to zachowania, które w umiejętny sposób można zniwelować, odpowiedni trening oraz zaangażowanie właściciela da dobry rezultat ale… Kim jest ten dobry trener? i czy właściciel podoła w prawidłowy sposób kontynuować pracę z psem. W większości przypadków nie ma to większego sensu. W części przypadków to zadziała, ale długofalowo i tak będzie to pies przeciętny, wypracowany, bez wrodzonych predyspozycji. Smutne ale taka jest prawda.
Proszę mnie źle nie zrozumieć. Nie jestem teraz przeciw. Sam rozpatruję możliwość zakupu takiego psa w przyszłości. Niepokoi mnie niestety nierówność tej rasy. Zaczynając na wyglądzie a na psychice kończąc.
Na koniec chciałbym serdecznie podziękować Pani Adriannie Broniszewskiej, która podzieliła się swoimi przemyśleniami z punktu widzenia hodowcy rasy Cane Corso. Dla osób zainteresowanych zapraszam do zapoznania się z hodowlą Some Place Else FCI
Poniżej link do dyskusji na Facebook. Osoby, które nie posiadają Facebook mogą zobaczyć fragment dyskusji w cytacie poniżej.
Poniżej cytat z dyskusji na mojej stronie facebook .
Autor komentarza: Adrianna Broniszewska
Dzień dobry Dafi pochodzi z mojej hodowli Some Place Else FCI więc pozwolę sobie napisać kilka słów z pozycji hodowcy.
Cane corso to wspaniałe psy, niestety dość ciężkie w hodowli. Jest wiele problemów w rasie, wiele linii obciążonych problemami zdrowotnymi – epilepsja, dysfunkcje układu ruchu (dysplazja, osteochondroza), choroby serca (głównie kardiomiopatia), a także genetyczna choroba DSRA, prowadząca w krótkim czasie do śmierci. Przy selekcji hodowlanej wszystko to powoduje znaczne okrojenie puli genetycznej, z której odpowiedzialny hodowca, posiadający wiedzę, może korzystać.
Kolejna sprawa to problematyczny odchów i prowadzenie rasy szybko-rosnącej. Błędy żywieniowe i nieadekwatna do wieku aktywność to gotowe problemy zdrowotne. Po drodze może się zdarzyć chociażby młodzieńcze zapalenie kości, co już wyklucza szczeniaka z ewentualnych treningów na wiele tygodni.
Oczywiście każdy hodowca chce powoływać na świat psy zdrowe, ładne i z fajnym charakterem. Ludzie wybierają daną rasę, bo zazwyczaj im się podoba z wyglądu, często mają wymarzony kolor. Tylko niewielka część sięgnie do historii rasy, jej przeznaczenia, sposobu pracy. Cane corso to rasa stróżująco-obronna, w swojej ojczyźnie chroniąca dobytek i inwentarz w gospodarstwach. Nie są to psy z natury gryzące, a ich praca to odstraszanie i osaczanie “przeciwnika”. Zachowanie takie jak odskakiwanie, nieufność jest typowe w sytuacjach zagrożenia – można powiedzieć, używając skrótu myślowego, że pies nie chce dać się zabić . Cane corso stały się popularne, ludzie doceniają ich rodzinny charakter, wrodzoną opiekuńczość swojego stada. Jako że żyję z tą rasą od ponad 17 lat, miałam możliwość poznać kilkadziesiąt psów, wypuścić w świat ponad 300 szczeniąt, mam obraz zarówno przeglądu populacji cc, jak i ludzi wybierających tę rasę. Uważam, że znakomita większość corso ma dobry popęd łowiecki i na tej bazie da się fajnie poprowadzić szkolenie.
Cc mają dobrze rozwinięty instynkt terytorialny, często pilnują zasobów, więc niestety łatwo jest je nieumiejętnym szkoleniem “przekręcić”. Jako że jest to rasa o dość silnych atawizmach, hormony wzmagają ich instynkty i wraz z dojrzałością zachowania się bardzo zmieniają. Warto również wiedzieć, że okres dojrzewania u tej rasy jest dość dziwny, często mało stabilny, zwany także “ghost period” – czyli dwa kroki do przodu i jeden krok w tył Socjalizacja jest niezmiernie ważna, ale nadmierna ilość bodźców może spowodować wycofanie, więc należy to robić bardzo umiejętnie. Zawsze polecam właścicielom psie przedszkole, gdzie mogą pod okiem szkoleniowca pracować nad relacją z własnym psem oraz nad relacjami szczeniaka z innymi psami. Fakt z życia – cieszę się, jeśli 50% właścicieli pójdzie ze szczeniakiem do przedszkola, które rekomenduję jako “obowiązkowe”. Dalej – za duży sukces uważam, jeśli 5% psów uczestniczy regularnie w treningach, zdaje egzaminy, zalicza kolejne etapy szkolenia. Kilka psów z mojej hodowli ma naprawdę wspaniałe wyniki szkoleniowe, zdane egzaminy, nie tylko w Polsce, ale również zagranicą. Jest to oczywiście zasługa ich właścicieli, ciężkiej pracy, umiejętności oraz dobrego “materiału”.
Przeciętny właściciel cane corso chce psa rodzinnego, w miarę nieproblematycznego, łatwego w prowadzeniu. Ma się podobać i być zdrowy. Takie są oczekiwania. Prawie nikt nie chce psa z dużymi popędami, bo jest to w codziennym życiu problem. Nawet większy temperament staje się problemem. Jak pies jest trudny, sprawia kłopoty – telefon do hodowcy i proszę psa ODKUPIĆ. Nie wziąć za darmo, bo przecież jest zdrowy i ładny, tylko odkupić. Tak właśnie trafiła do mnie jedna z moich suk, którą sprzedałam do Austrii, z linii z dość wymagającymi charakterami. Suka wróciła w wieku 15 miesięcy z już utrwalonymi niepożądanymi zachowaniami, mogę powiedzieć, że wręcz zepsuta. Z racji doświadczenia udało mi się nawiązać z nią fajne relacje. Suka zdrowa, ładna, z mocnym charakterem – niestety lub stety jej dzieci też nie są proste w obsłudze, właściciele się skarżą, że 8mies szczeniak pilnuje pana, a warczy na żonę i córkę, nie wpuszcza do pokoju itd. Dla mnie spoko, ale ludzie takich psów nie chcą, wymiękają przy pierwszym warknięciu, więc ta suka dzieci już mieć nie będzie – chyba że zrobię miot wyłącznie dla siebie.
Ludzie oddają do hodowli 10 tyg szczeniaki, bo są “agresywne” i szarpią dzieci za nogawki.
Odniosę się jeszcze do Pana stwierdzenia, że cane corso ze względu na masę i budowę głowy są trudniejsze w szkoleniu obronnym. Cane corso to NIE JEST rasa brachycefaliczna i nie ma co porównywać jej z bokserem. O proporcjach kufy do czaszki wyraznie mówi wzorzec. Cc zazwyczaj mają dobry chwyt, choć często technika musi zostać wypracowana, bo jak pisałam wyżej gryzienie nie jest ich sposobem pracy, mają skłonność do podgryzania-dogryzania. Masa i skoczność – moje psy 55-60kg bez najmniejszego wysiłku przeskakują 100cm, a nawet 120cm. Nie zgodzę się, że w tej rasie są linie wystawowe, szczególnie w kontekście aktualnych wystaw to przekonanie pewnie wzięło się z istnienia linii wystawowych i pracujących w innych rasach, gdzie podział na użytki i eksteriery jest mocno widoczny – jak u border collie, australijczyków, retrieverów czy owczarków niemieckich.
Jestem niezmiernie wdzięczna rodzinie Dafi, że tak wspaniale rozwijają dziewczynę, poświęcają jej tyle czasu i zapewniają ciekawe życie dziękuję szczególnie Pani Ani, która ma ze mną stały kontakt i dzieli się troskami i radościami z ich wspólnego życia. A Panu serdecznie dziękuję za poświęcenie uwagi mojej ukochanej rasie i opinię z punktu widzenia szkoleniowca. Mam nadzieję, że te kilka słów ode mnie dopełni wizerunek rasy